Choć nasza wielka ucieczka czy raczej porwanie dobiega końca, czas na kilka słów o tym, jak to było. :) Zaczęło się wszystko od szalonego planu, który zrodził się bardzo spontanicznie i do wczoraj, do momentu pierwszej przesiadki pozostał tajemnicą i niespodzianką.
Dzieci uprowadzone zamiast nad jedno z jezior w Lubuskiem wylądowały ostatecznie w Forcie Gerharda w Świnoujściu, gdzie spędziły noc w warunkach nie mających nic wspólnego ze SPA.:)
Ale chyba tego im było trzeba.
Było szkolenie dla rekrutów, musztra, mycie się i jedzenie w polowych warunkach. A, że spaliśmy tuż przy plaży, nie mogło zabraknąć i kąpieli w Bałtyku. Powrót do domu (a jesteśmy jeszcze w trasie) też okazał się przygodą. Po przesiadce w Szczecinie w pociągu okazało się, że nasze koleje nie przewidziały tak wielu podróżujących na tej trasie. Ale cóż, teraz dzieci z pewnością docenią autobus podstawiany i dowożący ich w dowolne miejsce. :)

To była świetna przygoda.

Fotorelacja